Recenzję pisałam dla wydawnictwa Znak
J.
K. Rowling ,,Trafny wybór”
Kilka lat temu z zapartym tchem śledziłam losy Harry’ego Pottera i z
dziecięcą wprost niecierpliwością czekałam na kolejne tomy przygód młodego
czarodzieja. W pewnym momencie pomyślałam, że wspaniale by było, gdyby pani
Rowling napisała coś dla dorosłego czytelnika.
I doczekałam się.
Na rynku wydawniczym pojawiła się
(poprzedzona dosyć mocną – jak na książkę – kampania reklamową) powieść
,,Trafny wybór” autorstwa J. K. Rowling.
Zachęcona przede wszystkim nazwiskiem autorki, ale
także notką na okładce, która przekonuje, że czeka nas ,,pełna czarnego humoru,
błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku” sięgnęłam po jeden
z pierwszych polskich egzemplarzy i zatopiłam się w lekturze… Albo raczej
chciałam się zatopić, bo to było tylko pływanie po powierzchni, ale nie
uprzedzajmy…
Powieść rozpoczyna się śmiercią członka Rady Gminy Pagford, która
wywołuję lawinę spekulacji, kto go zastąpi,
a jednocześnie jest punktem wyjścia do następnych zdarzeń oraz
pojawiania się kolejnych, w pewnym stopniu równorzędnych, ,,postaci dramatu”,
których – moim zdaniem – autorka wprowadziła zdecydowanie za dużo.
Ze strony na stronę zostajemy coraz bardziej wplątani w ciemną historię
małej mieściny, poznajemy zarówno przyjaciół zmarłego, jak i jego
zdeklarowanych oraz ukrytych przeciwników, ale przede wszystkim tych, którzy ze
śmiercią radnego wiążą pewne nadzieje na korzyści płynące z możliwości zajęcia
zwolnionego stanowiska, bądź umieszczeniu na nim osoby, która spełniałaby
oczekiwania przynajmniej połowy członków rady. Bo należy podkreślić, że w
Radzie Gminy Pagford zgody nie ma i nie będzie, gdyż na obrzeżach miasteczka
powstało osiedle dla ubogich – Fields. I to właśnie Fields podzieliło nie tylko
Radę, ale i mieszkańców miasteczka – część chce jak najszybciej pozbyć się tego ,,wspomnienia sennego koszmaru”,
zabitego deskami i oszpeconego wulgarnymi napisami miejsca, a część chce nie
tylko utrzymać Fields w granicach Pagford, ale na dodatek ,,trwonić” pieniądze
na ośrodek dla uzależnionych, pomoc dla najbiedniejszych czy wsparcie dla
tamtejszych uczniów…
Konflikt dotyczący osiedla jest tłem dla wszystkich pozostałych
wydarzeń, jakie rozgrywają się w różnych częściach miasteczka. Zajrzymy do
gabinetu szkolnego psychologa, do lokalnej szkoły, trafimy na cmentarz, złożymy
wizytę w szpitalu, a przede wszystkim
odwiedzimy kilka domów rodzinnych…
I tutaj zatrzymajmy się na chwilę.
Żadna, ale naprawdę żadna z ukazanych w powieści
rodzin nie spełnia kryteriów, wg których zaliczylibyśmy ją do tzw. ,,normalnej”
czy zwykłej. Pod każdym dachem rozgrywa się jakaś tragedia – począwszy od
konfliktów wynikających z niezaspokojonych ambicji i wymagań matki wobec córki,
która reaguje samookaleczeniem, poprzez ojca-psychopatę katującego żonę i dzieci,
a na rodzinnej tragedii z matką narkomanką w tle kończąc… Opisy obrazów
domowych tragedii wywołują dreszcze i ogromne współczucie dla ofiar rodzinnej
przemocy.
Czytając
powieść, można odnieść wrażenie, że w całym miasteczku nie ma ani jednej
prawdziwej rodziny, nie ma ani cienia optymizmu czy nadziei, tylko wszyscy
knują przeciwko sobie, panuje zło i tylko ono jest prawdziwym zwycięzcą.
Na
dodatek, gdy autorka uśmierca jedną z młodziutkich bohaterek – nastolatkę Krystal
Weedon – można odnieść wrażenie, że brakło jej pomysłu, jak zakończyć tę może
nie skomplikowaną, ale raczej niepotrzebnie zagmatwaną powieść dla dorosłych…
Cóż, dla mnie ,,Trafny wybór” okazał się raczej ,,Totalną pomyłką”…
A jeśli sami chcecie sprawdzić - można znaleźć tutaj:
http://selkar.pl/aff/anowi_75/trafny-wybor
A jeśli sami chcecie sprawdzić - można znaleźć tutaj:
http://selkar.pl/aff/anowi_75/trafny-wybor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz