niedziela, 30 września 2012

Zator

- Ale szkoda, że nie ma już prawdziwych dinozaurów - wzdychało moje starsze dziecko po raz tysięczny oglądając album z rysunkami przedstawiającymi owe prehistoryczne stworzenia.
Byliśmy w Krasiejowie (www.juraparkkrasiejow.pl), dinozaury, owszem, podobały się, ale... Zawsze było jakieś ,,ale"...
Przy okazji jesiennych wycieczek pod hasłem ,,Odkrywamy Polskę" trafiliśmy do Zatoru, gdzie znajduje się park rozrywki Zatorland (www.dinozatorland.pl).
Zatorland to kompleks parków rozrywki, w skład którego wchodzą: Park Ruchomych Dinozaurów, Park Mitologii, Park Owadów oraz Park św. Mikołaja w Krainie Bajek (czynny w okresie zimowym), któremu towarzyszy obszerny lunapark.


Gady pokazane w Dinozatorlandzie przewyższają te krasiejowskie tym, że:
- niektóre wydają dziwne dźwięki...


                                ...niektóre kręcą ogonem...



                                     ...inne kręcą głową...



                                        ...jeden płacze...



                    ... a nawet jest egzemplarz, który... SIKA!!! (co odczułam na własnej skórze...)




Można też pogłaskać mamuta...


A na koniec wybrać się w trójwymiarową wyprawę z sympatycznym dinozaurkiem (film idealny dla dzieci - i to raczej młodszych, napisano, że ,,dla  odważnych i dla tych, którzy lubią się bać", ale nasze wycieczkowiczki (od dwóch do siedmiu lat) raczej do odważnych nie należą, a bawiły się świetnie i wyszły w doskonałych humorkach. Dla starszych - nie polecam...).
Oprócz dinozaurów można zwiedzić świetny Park Mitologii (i to byłoby chyba ciekawsze dla starszych dzieci), a zimą odwiedzić Park św. Mikołaja w Krainie Bajek.
Na miejscu mnóstwo atrakcji, można też coś zjeść, parking bezpłatny, bezpośrednio przy parku.
Zator znajduje się 17 km od Oświęcimia, 14 km od Wadowic, 45 km od Krakowa, a w pobliżu znajduje się też Park Miniatur w Inwałdzie (o którym już wspominałam http://dookolasiebieiswiataa.blogspot.com/2012/09/inwad.html).
Dla rodzin z dziećmi - rewelacyjna rozrywka, ciekawy pomysł na spędzenie wolnego czasu, a także okazja do nauczenia się czegoś - polecam - warto:)!

piątek, 21 września 2012

Rabka-Muzeum Orderu Uśmiechu

Mamy dzisiaj  Międzynarodowy Dzień Orderu Uśmiechu.
Historia Orderu Uśmiechu związana jest z nadawaną w latach 60. dobranocką "Jacek i Agatka". W 1967 r. Wanda Chotomska, autorka serii, opowiedziała w wywiadzie udzielonym ,,Kurierowi Polskiemu" o swoim spotkaniu z chorymi dziećmi w jednym ze szpitali. Pewien chłopiec - jak relacjonowała - powiedział, że chętnie dałby Jacusiowi jakiś medal albo order. Dziennikarka, która przeprowadzała wywiad z Chotomską, Zofia Zdanowska, powiedziała o tym pomyśle kierownikowi działu łączności z czytelnikami Włodzimierzowi Karwanowi, a on wpadł na pomysł, aby stworzyć dziecięce odznaczenie. 
Kilka dni później, w telewizyjnej dobranocce, Jacek i Agatka opowiedzieli, że jest pomysł stworzenia orderu, który nadawałyby tylko dzieci i ogłosili konkurs na projekt Orderu Uśmiechu. W sumie do redakcji ,,Kuriera Polskiego" przyszło 44 tys. listów. Jury pod przewodnictwem rysownika Szymona Kobylińskiego wybrało projekt dziewięcioletniej Ewy Chrobak z Głuchołaz (obecnie członkini Kapituły), przedstawiający uśmiechnięte słoneczko, odrysowane od talerzyka i szklanki z dorysowanymi ręcznie nierównymi promieniami. 

I tak powstał niesamowitz order, którz przyznają dzieci.
Odznaczenie to przyznano dotąd ponad 900 osobom z przeszło 45 krajów świata. Prawo do używania tytułu Kawalera Orderu Uśmiechu mają jedynie osoby, którym wręczono go zgodnie z ceremoniałem. 
Wśród wyróżnionych znajdują się m.in. Jan Paweł II (jest to JEDYNE odznaczenie, jakie przyjął Papież), Irena Sendlerowa, Dalajlama. 
I nie byłabym patriotką lokalną:), gdybym nie wspomniała, że Orderem Uśmiechu został wyróżniony także pan Jan Hanas z Nowego Żmigrodu.
Sprawdzałam na liście w Muzeum Orderu Uśmiechu w Rabce - jest!:) A jeszcze będąc dzieckiem, uczestniczyłam w uroczystości nadania:)...




Rabka - miasto dzieci - tutaj właśnie znajduje się Muzeum Orderu Uśmiechu, w którym można znaleźć wiele ciekawych informacji o historii Orderu, o ludziach, którzy zostali odznaczeni, a także o procedurach związanych z nadaniem.
Zachęcam do obejrzenia muzeum, ale chyba przede wszystkim starszych i może starsze dzieci, bo młodsze niekoniecznie będą zadowolone...

Więcej informacji znajdziecie tutaj:

www.rabkoland.pl
www.orderusmiechu.pl

czwartek, 20 września 2012

Plastikowe nakrętki


Zbieranie nakrętek ,,dla kogoś" jest coraz bardziej popularne.
Zbieraliśmy dla Franeczka, dla dzieci z przedszkola z oddziałami integracyjnymi...
Teraz zbieramy dla Laury Hampel.
Dziewczynka jest podopieczną Fundacji ,,Zdążyć z pomocą", fundusze uzyskane ze sprzedaży nakrętek zostaną przeznaczone na zakup protezy dla niej. Laura urodziła się bowiem bez lewego przedramienia i bez dłoni.
Mamy stały kontakt z rodzicami dziewczynki, nakrętki są na bieżąco przekazywane, a do końca... jeszcze daleko!
Aby uzbierać potrzebne fundusze, trzeba sprzedać kilkadziesiąt ton (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) nakrętek...
Dlatego - proszę - jeżeli macie plastikowe nakrętki - przynoście je do nas lub skontaktujcie się pod adresem
testoprobki@wp.pl

Inwałd


Wiele jest miejsc w Polsce, gdzie dzieci znajdą dla siebie prawie raj. Czasem gorzej z dorosłymi, którzy nie mają ochoty kręcić się na karuzelach, a tym bardziej zdzierać spodni na zjeżdżalniach.
I właśnie dlatego chciałabym przedstawić miejsce, gdzie zarówno młodsi, jak i starsi znajdą coś interesującego dla siebie. A mianowicie Park Miniatur w Inwałdzie.
Przyznaję, jechałam tam z pewną obawą, bo już ,,zaliczyliśmy” kiczowaty Rabkoland i niewiele lepszy Dinozatorland, gdzie dzieci z pewnością świetnie się bawiły, nie zważając na rdzę, śmieci i zarośnięte alejki, ale my – dorośli – nie byliśmy zachwyceni.
Na szczęście Park Miniatur w Inwałdzie zaskoczył nas bardzo pozytywnie.
Już na wstępie plus za BARDZO SPRAWNĄ  obsługę – kolejki do kasy były ogromniaste, ale wszystko szło sprawnie i  błyskawicznie posuwaliśmy się do przodu.
Po wejściu na teren parku od razu można zauważyć doskonałe miniatury, w zachowanych proporcjach – kolejny plus – wszystkie miniatury są w tej samej proporcji (1:25), więc łatwo porównać i ma się wyobrażenie, co jest naprawdę duże, co mniejsze i jak wyglądają w stosunku do siebie.
Zaskakuje dbałość o detale – długo można przyglądać się miniaturowym budowlom i zachwycać precyzją wykonania.
Zobaczymy tu m.in.:

miniWENECJĘ:


Plac św. Piotra, Biały Dom, 
Tadż Mahal i Łuk Triumfalny:


Świątynię Mądrości Bożej (Hagia Sophia):


Ale także wiele znanych polskich miejsc:
Zamek Królewski w Warszawie, ratusz w Poznaniu:


zamek w Mosznej czy zamek w Łańcucie.

Wspaniała zabawa dla dzieci, które mogą nie tylko obejrzeć  najpiękniejsze i (chyba) najbardziej znane budowle świata, ale także mogą poszaleć w parku rozrywki.
Dla najmłodszych karuzelki, kolejki, małpi gaj i zjeżdżalnie za darmo, natomiast dla nieco starszych dzieci atrakcje są już płatne – żeton kosztuje 5 zł (w cenie biletu dwie atrakcje  gratis).
       Po wielu przeżyciach i atrakcjach na miejscu można posilić się – znajdują się tu punkty, gdzie można napić się kawy, zjeść coś ,,na przekąskę” czy deser.

Bilet wstępu do parku dla dorosłych kosztuje 19 zł, dla dzieci 15 zł, natomiast maluszki do 4 lat wchodzą za darmo.
Można też wstąpić do średniowiecznego zamku i warowni, ale to już inna bajka…
Więcej dokładnych informacji i zdjęć znajdziecie tutaj:

sobota, 8 września 2012

,,Pan Tadeusz"

Narodowy dzień czytania ,,Pana Tadeusza".
Jak przystało na polonistę, też powinnam czytać naszą epopeję narodową... i czytam, ale niekoniecznie na rozkaz i w tej chwili...
Prezydent zainaugurował ogólnopolską imprezę - chwała mu za to, tylko czy jeden dzień w roku wystarczy, aby nadrobić zaległości w czytaniu?
Czasem mam  wrażenie, że pod tym względem to Polacy (i nie tylko) uwsteczniają się i to w galopującym tempie...
Może należy na co dzień zachęcać do czytania, począwszy od maluszków?
A wracając do ,,Pana Tadeusza"...
Czytam dużo.
Zarówno klasyków, jak i nowości, ale przyznaję, że dopiero za czwartym (sic!) razem ,,podeszła" mi nasza epopeja autorstwa pana Mickiewicza...
Pierwszy raz - szkoła podstawowa, przeczytać, byle znać treść, nie do końca zastanawiając się nad sensem, tym bardziej że dla 14-, 15-latka ,,wierszowane bzdury" nie są szczytem zainteresowań...
Drugi raz - szkoła średnia - też ,,żeby Polska nie zginęła", byle wiedzieć, o co chodzi - dobrych streszczeń jeszcze nie było...
Kolejny raz - już na studiach - treść jako tako się pamiętało, ale ważniejsze były wszelkiego rodzaju opracowania, wstępy, posłowia, analizy itd. A na dodatek - jak mogłam zachwycić się ,,Panem Tadeuszem", skoro na zaliczeniu PISEMNYM dostałam jedno pytanie ze ,,Snu srebrnego Salomei", drugie z Norwida (którego zawsze uwielbiałam), a trzecie zadanie to było... STREŚCIĆ ,,PANA TADEUSZA"!!! NAPRAWDĘ!!!!
Zburzyłam się trochę, bo w ciągu 45 minut trudno cokolwiek zrobić...
I dlatego miłością do ,,Pana Tadeusza" nie pałałam...
Ale kiedyś - będąc na wakacjach w Luksemburgu - wzięłam do ręki, zaczęłam czytać i... teraz już mi się podoba. 
Nawet bardzo.
Nie wiem, czy to atmosfera wywołana tęsknotą, brak jakichkolwiek książek  po polsku, czy dopiero wtedy do tego dorosłam?
I pewnie teraz wzbudzę święte oburzenie, ale uważam, że akurat do tej pozycji w naszej literaturze trzeba po prostu dorosnąć i nie należy katować dzieci fragmentami i na siłę wmawiać im, że to wspaniały utwór, bo one tego jeszcze nie rozumieją, ,,nie czują". Wiem, co mówię (a w zasadzie piszę), bo muszę to omawiać z 10-, 11-, 12-latkami i gdy widzę w ich oczach kosmiczną pustkę i zupełny brak zrozumienia, a potem tłumaczenie ,,z Mickiewicza na nasze", to mam ochotę postawić za biurkiem tych, którzy dobierają teksty kulturowe dla szkoły podstawowej...

Akcja ,,Narodowe czytanie Pana Tadeusza" spodobała mi się bardzo, zapałałam chęcią przypomnienia sobie całego utworu, a nawet gdzieś mi świta taka myśl, że może zażyczyć sobie ,,od Mikołaja":) jakieś ekskluzywne wydanie ,,Pana Tadeusza"?
 A co, w końcu to nasz skarb narodowy!!