środa, 5 października 2016

Kokkino Nero - ,,polska" osada na greckim wybrzeżu

Już kiedyś byliśmy w Grecji, ale zostało nam jeszcze kilka miejsc do odwiedzenia, więc postanowiliśmy wyruszyć tam jeszcze raz.
         Gdy rezerwowałam wakacje, usiłowałam znaleźć jakieś informacje o Kokkino Nero. Mimo ogromnych zasobów Internetu, akurat o tej miejscowości zbyt wiele nie pisano.


Po kilu opiniach, nielicznych zdjęciach zorientowałam się jedynie, że to niewielka, raczej spokojna, pozbawiona natłoku turystów miejscowość, czyli coś w sam raz dla mnie i mojej rodziny. 
Po przyjeździe na miejsce zaskoczyła nas przede wszystkim... pusta plaża!
Tak, środku sezonu, upał niemiłosierny, a na plaży.. prawie pusto.



                                 Pierwsza myśl: ,,zimna woda"... ale to raczej nie wchodzi w rachubę! Przecież jesteśmy w Grecji!
Już kilkanaście minut później sprawa się wyjaśniła...
Woda ciepła, klimat śródziemnomorski, tylko ludzi nie ma!
                                                 Cud!


                                          

        Plaża w zależności od upodobań: piaszczysto-żwirowa...



                                 ... albo kamienista.





A nad morze prowadziła taka oto nasza ,,wakacyjna furtka szczęścia":

                                         
                                          



                                           

                   Spacerując i zaglądając w różne zakamarki, można zobaczyć ciekawe miejsca, klimatyczne zakątki i takie inne okna :):




           O tym, że jesteśmy na wakacjach i daleko od domu na pewno przypomni też egzotyczna roślinność, jakże odmienna od rodzimej:





Nawet podczas zwykłego spaceru można podziwiać ciekawe ,,urozmaicenia" przy ulicy:




       Kokkino Nero to mała osada,  rezydent poinformował nas, że poza sezonem mieszka tam na stałe tylko... 18 osób!
Jest to możliwe, ponieważ w czasie wakacji to częściej spotyka się tam Polaków (bądź osoby mówiące po polsku) niż Greków. Jak to ktoś powiedział ,,można śmiało jechać, nie znając języka, bo wszędzie można mówić po polsku".
           Atrakcji dużych raczej nie ma, przede wszystkim dzieci będą zawiedzione, jeżeli czekają na aquaparki, zjeżdżalnie, karuzele czy inne szaleństwa. Ale jeżeli lubią pływać, nurkować, to będzie się im podobało!




                Dorośli też niech nie oczekują urozmaiconego życia kulturalnego czy wielu typowo wakacyjnych przygód.


        Wybierając Kokkino Nero na miejsce wypoczynku, trzeba się liczyć z tym, że tutaj można naprawdę wypocząć w ciszy i w spokoju, poleżeć czy pospacerować po plaży i nie przedzierać się przez dzikie tłumy, a wieczorem posłuchać cykad...


               Jakieś bardziej intensywne oznaki życia możecie zobaczyć dopiero w godzinach popołudniowych i wieczornych, gdy więcej ludzi wychodzi, aby coś zjeść, pospacerować, napić się czegoś dobrego w którejś z nabrzeżnych tawern...
          Tawern, restauracji, kawiarni jest kilka, jedzenie dosyć dobre i w przyzwoitych cenach, nie ma co się obawiać, że zrujnuje Wasze kieszenie - jest ok. A co dla niektórych pewnie najważniejsze: wszędzie zamówicie po polsku lub angielsku, w ostateczności pokażecie palcem i też będzie dobrze :)!
Jeżeli chodzi o kawę, zdecydowanie polecam Red Bakery (uliczką w górę od plaży).



          Tak wygląda jedna z głównych uliczek Kokkino Nero ok. godz. 10... Zaludnienie bliskie zeru :)

     

      A tak wieczorem:
                                
                 


           Natomiast nocne życie ,,imprezowe" skupione jest przede wszystkim w dyskotece King Size, gdzie króluje młodzież i drinki, ale chyba dla każdego chętnego znajdzie się tam coś dobrego.





                                           
              A jeżeli ktoś nie lubi dyskotek, siedzenia przy stoliku - zawsze może wyjść na spacer w blasku księżyca.











                                                    Spacerując nielicznymi uliczkami warto się rozglądać, obserwować, naprawdę znajdzie się kilka klimatycznych zakątków:
                               







I nawet niewielką cerkiewkę można odwiedzić:





           Niewątpliwe chyba największą atrakcją (poza morzem i plażą) są baseny z żelazistą wodą, która ma właściwości lecznicze (przynajmniej tak twierdzą :)





         Woda jest zimna, ale chyba bardzie wrażenie,,szczypania" jest spowodowane zawartymi składnkami, a niekoniecznie temperaturą.


                                             
                                             


Aby woda lepiej działała i więcej składników przeniknęło do naszej skóry, wskazane jest najpierw wysmarować się błotkiem (wyżej, nad basenami), poczekać, aż wyschnie, zmyć i do wody (czyli po prostu maseczka błotna dla urody, a woda dla zdrowotności :))



                 Gdy zdecydujecie się, aby przejść troszkę wyżej, czeka niespodzianka: oliwkowy gaj...




Rzut oka z góry:


A potem z górki na pazurki!!!!!!!! :)








             Gdyby ktoś mnie spytał, czy warto jechać do Kokkino Nero, pewnie powiedziałabym, że tak, ale pojawiłyby się pewne ,,ale":
- brak atrakcji nad morzem
- w niektórych miejscach plaża zbyt czysta nie jest
- brak atrakcji dla dzieci
Ale byłoby też dużo ,,za":
- MAŁO LUDZI

- cisza, spokój, takie zupełne oderwanie od rzeczywistości
- dobra lokalizacja na wycieczki (Meteory, Ateny, Olimp, Saloniki)
- dwa biura organizujące wycieczki (my korzystaliśmy z biura pani Iwony, bo ceny dla dzieci były niższe, wybór większy,  przy zakupie kilku wycieczek otrzymaliśmy taki upust, że starczyło na jeszcze jedną :), a byliśmy 15 dni, więc trzeba było czas wykorzystać)
-  możliwość wypożyczenia samochodu, rowerów i zorganizowania samodzielnych wypadów
- możliwość wyjazdów na plaże w sąsiednich miejscowościach - taksówkami za 5, 10, 15 euro, w zależności od odległości
- dla tych, którzy obawiają się wyjazdu, bo nie znają języka - nie ma obaw, Kokkino Nero to ,,prawie" polska miejscowość na greckim wybrzeżu :)!!



1 komentarz:

  1. Z biura pani Iwony... Mogę dopytać, gdzie ono się znajduje - po której stronie ulicy? Bo te biura są jakoś blisko siebie chyba?

    OdpowiedzUsuń