Narodowy dzień czytania ,,Pana Tadeusza".
Jak przystało na polonistę, też powinnam czytać naszą epopeję narodową... i czytam, ale niekoniecznie na rozkaz i w tej chwili...
Prezydent zainaugurował ogólnopolską imprezę - chwała mu za to, tylko czy jeden dzień w roku wystarczy, aby nadrobić zaległości w czytaniu?
Czasem mam wrażenie, że pod tym względem to Polacy (i nie tylko) uwsteczniają się i to w galopującym tempie...
Może należy na co dzień zachęcać do czytania, począwszy od maluszków?
A wracając do ,,Pana Tadeusza"...
Czytam dużo.
Zarówno klasyków, jak i nowości, ale przyznaję, że dopiero za czwartym (sic!) razem ,,podeszła" mi nasza epopeja autorstwa pana Mickiewicza...
Pierwszy raz - szkoła podstawowa, przeczytać, byle znać treść, nie do końca zastanawiając się nad sensem, tym bardziej że dla 14-, 15-latka ,,wierszowane bzdury" nie są szczytem zainteresowań...
Drugi raz - szkoła średnia - też ,,żeby Polska nie zginęła", byle wiedzieć, o co chodzi - dobrych streszczeń jeszcze nie było...
Kolejny raz - już na studiach - treść jako tako się pamiętało, ale ważniejsze były wszelkiego rodzaju opracowania, wstępy, posłowia, analizy itd. A na dodatek - jak mogłam zachwycić się ,,Panem Tadeuszem", skoro na zaliczeniu PISEMNYM dostałam jedno pytanie ze ,,Snu srebrnego Salomei", drugie z Norwida (którego zawsze uwielbiałam), a trzecie zadanie to było... STREŚCIĆ ,,PANA TADEUSZA"!!! NAPRAWDĘ!!!!
Zburzyłam się trochę, bo w ciągu 45 minut trudno cokolwiek zrobić...
I dlatego miłością do ,,Pana Tadeusza" nie pałałam...
Ale kiedyś - będąc na wakacjach w Luksemburgu - wzięłam do ręki, zaczęłam czytać i... teraz już mi się podoba.
Nawet bardzo.
Nie wiem, czy to atmosfera wywołana tęsknotą, brak jakichkolwiek książek po polsku, czy dopiero wtedy do tego dorosłam?
I pewnie teraz wzbudzę święte oburzenie, ale uważam, że akurat do tej pozycji w naszej literaturze trzeba po prostu dorosnąć i nie należy katować dzieci fragmentami i na siłę wmawiać im, że to wspaniały utwór, bo one tego jeszcze nie rozumieją, ,,nie czują". Wiem, co mówię (a w zasadzie piszę), bo muszę to omawiać z 10-, 11-, 12-latkami i gdy widzę w ich oczach kosmiczną pustkę i zupełny brak zrozumienia, a potem tłumaczenie ,,z Mickiewicza na nasze", to mam ochotę postawić za biurkiem tych, którzy dobierają teksty kulturowe dla szkoły podstawowej...
Akcja ,,Narodowe czytanie Pana Tadeusza" spodobała mi się bardzo, zapałałam chęcią przypomnienia sobie całego utworu, a nawet gdzieś mi świta taka myśl, że może zażyczyć sobie ,,od Mikołaja":) jakieś ekskluzywne wydanie ,,Pana Tadeusza"?
A co, w końcu to nasz skarb narodowy!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz