piątek, 28 lutego 2014

Wiosna, wiosna...

     Zimy w tym roku (ani w ubiegłym) nie gościliśmy w naszym mieście...
     Pewnie niektórych to zdziwi, ale jestem z tego powodu bardzo niezadowolona, bo najzwyczajniej w świecie czegoś mi brakło, czuję się oszukana i poniekąd wybita z rytmu, bo jak to tak? Jesień, jesień, jesień i od razu wiosna???
Ale...
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
I można samemu zadbać np. o śnieg, jak to zrobiły moje córeczki: 




Śnieg z wodnych, uschniętych roślinek.





Bo na tę jesienio-wiosnę zimę to już patrzeć nie chciały :):









Wiosna (mimo teoretycznej kalendarzowej zimy) cały czas tkwiła w naszym domu :):





A na zewnątrz bardzo szybko pojawiły się pierwsze zwiastuny wiosny:




















     Słonecznie żółte krokusy i inne wiosenne roślinki rekompensują zimowy brak śniegu, chociaż gdy oglądam zdjęcia z innych regionów Polski... cóż, chciałabym troszkę śniegu :)!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz