Zazwyczaj kupuję kilka ziemniaków, które starczają na dwa-trzy obiady. Nie pomyliłam się, po prostu nie ma w naszym domu wielbicieli kartofelków...
Dlatego zaskoczeniem było dla pani sprzedawczyni, gdy nagle kupiłam ich bardzo dużo...
Bynajmniej nie do jedzenia!!
A w jakim celu?
Artystycznym :)!!!
Zrobiłyśmy pieczątki...
Odpowiednio pomalowałyśmy...
Jak widać, z ogromnym namaszczeniem i poświęceniem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz