Nie lubię szaroburej i ponurej jesieni.
Już wolałabym zimę!
Tak!
Śnieg, biało wkoło, może być nawet wielki mróz, ale jakoś człowiekowi bardziej chęci do życia przychodzą..
Dlatego postanowiłam powspominać...
Ale tez trochę ostrzec.
Dziś na tapecie Bułgaria...
Jeżeli zdecydujemy się na przejazd przez Rumunię, czekają nas korki, niezbyt atrakcyjne drogi i wleczenie się w upale...
Przez Serbię natomiast droga jest zdecydowanie lepsza, ale czas nadrobiony w trasie możemy zostawić na granicy w gigantycznej kolejce, jeżeli panowie serbscy celnicy akurat nie będą mieli humoru...
Hotel warto wybrać choćby dlatego, że obsługa sprząta plażę hotelową...
...bo, jak widać, bułgarskie plaże do najczystszych nie należą...
W pobliżu Ravdy znajduje się jeden z bardziej znanych i wartościowych zabytków
Bułgarii - miasteczko Nessebar.
Położone na maleńkiej wysepce, na którą dostaniemy się wąziutką drogą, a przy wejściu do miasta powita nas wiatrak.
Nessebar to niewielka osada, która już w czasach greckich i rzymskich była kwitnącym portem. Dzisiaj można tu podziwiać pozostałości rzymskich budowli, cerkwie
kupić pamiątkę od któregoś z ulicznych sprzedawców (turystyka to główne źródło utrzymania mieszkańców wysepki).
Każdy znajdzie dla siebie coś miłego w Bułgarii.
Dla mnie była to niewątpliwie bardzo ciepła woda i stosunkowo niskie ceny.I cieszę się, że do Bułgarii trafiłam, zanim pojechałam do Chorwacji, Grecji czy Włoch...
Dlaczego?
Jest tu po prostu brudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz