wtorek, 28 kwietnia 2015

Muzyka na zgliszczach...

           Recenzję pisałam na potrzeby DKK


        Steven Galloway  ,,Wiolonczelista z Sarajewa". 



                Oblężenie Sarajewa to najdłuższe oblężenia miasta w historii nowożytnej. Trwało prawie cztery lata (1992-96), zginęło ok. 10 tysięcy ludzi, a około 50 tysięcy zostało rannych.
                 W latach 90. chodziłam do liceum, miałam swoje problemy, nie bardzo interesowało mnie to, co dzieje się w polityce, i nie do końca rozumiałam zatroskane miny rodziców, którzy po każdej informacji o wojnie w Jugosławii ze współczuciem kiwali głowami i powtarzali ,,najgorsze, co może się zdarzyć: gdy brat zabija brata"...
                 Minęło już wiele lat, miałam okazję odwiedzić Serbię, Macedonię, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę... Jeszcze do dzisiaj można znaleźć ślady po tych strasznych   czasach. Zniszczone miasta, drogi, zagubieni ludzie i wstrząsające wspomnienia... Czy w tym wszystkim można ocalić człowieczeństwo?
                           27 maja 1992 roku kilka pocisków spadło  na tłum ludzi czekających na chleb w kolejce na jednej z ulic Sarajewa.  Zginęły dwadzieścia dwie osoby, ponad siedemdziesiąt zostało rannych. Znany sarajewski wiolonczelista, Verdan Smailović, przez dwadzieścia dwa dni, dzień po dniu, odgrywał w miejscu tragedii ,,Adagio g-moll", by chociaż w ten sposób uczcić pamięć ofiar. I to właśnie wydarzenie było inspiracją dla Stevena Gallowaya do napisania ,,Wiolonczelisty z Sarajewa".
                        Tytułowy wiolonczelista pojawia się na początku, wprowadza nas w sytuację, a potem widzimy go już tylko oczyma innych bohaterów, mieszkańców obleganego Sarajewa.
Nie są to jacyś wybitni ludzie. Zwykli, uwikłani w wojenne życie: ,,Strzała" - dziewczyna-snajper, Dragan - starszy pracownik piekarni i Kenan - bezrobotny.
                       Każdy z bohaterów siłą rzeczy jest uwikłany w konflikt między ,,nami" a ,,nimi - tymi ze wzgórza".
                       Kenan nie pracuje, ma trójkę dzieci, żonę i wybitnie uciążliwą sąsiadkę, której obiecał pomoc, a teraz nawet w obliczu śmierci czuje się zobowiązany, aby słowa dotrzymać. Często pod obstrzałem, nierzadko na celowniku snajperów dąży na drugi koniec miasta, aby pzynieść wodę. ,,Wycieczki" uświadamiają mu, jak bardzo zmieniło się Sarajewo, a także to, że juz nigdy nie będzie tak samo.
                       Dragan w Sarajewie został sam. Żona z synem wyjechali do Włoch jeszcze na początku wojny, a on wylądoał w mieszkaniu siostry i szwagra, którego nie darzy zbytnią sympatią. Jest tolerowany chyba tylko z tego względu, że przynosi chleb do domu, co jest możliwe dzięki pracy w piekarni. Droga do pracy grozi śmiercią, gdyż trzeba przejść przez skrzyżowanie, na którym snajperzy polują na ludzi...
                     ,,Strzała" nie chce nawet wspominać, jak się naprawdę nazywa, gdyż uważa że od kiedy zaczęła zabijać ludzi, jest inną osobą. Nie jest już tą beztroską dziewczyną, która na studiach zdobywała trofea podczas zawodów strzeleckich. Wojna to także pewnego rodzaju sport, zawody, tylko stawka zdecydowanie wyższa - życie.
                      Jak tych troje zupełnie różnych ludzi połączy wiolonczelista? Co im uświadomi, o czym sobie przypomną, a o czym postanowią na zawsze zapomnieć? Czy człowiek w obliczu zagrożenia naprawdę musi stawać się podły i podstępny?
Aby znaleźć odpowiedzi na te i wiele innych pytań, warto sięgnąć po ,,Wiolonczelistę z Sarajewa" - zapewni podróż w czasie i przestrzeni, a także podróż w ludzkich umysłach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz